ZIOŁOLECZNICTWO

W salonach Orient Massage® wdrożono unikatową formułę holistycznego podejścia do zdrowia - Orient Holistic Therapy®, której ważnym elementem jest ziołolecznictwo.

Geneza ziołolecznictwa
Ziołolecznictwo we wszystkich cywilizacjach, na przestrzeni dziejów, było traktowane poważnie. W kulturach starożytnych terapia roślinami niejednokrotnie stanowiła wiedzę tajemną, dostępną uprzywilejowanym grupom (kapłani egipscy, magowie, uzdrowiciele). Dzisiaj - stosunkowo młoda nauka - etnobotanika dostarcza dowodów o istotnych związkach historii ziół z magią, religiami i ludowymi zabobonami.

Niektóre rośliny lecznicze przez całe wieki traktowane były jako święte. W tym aspekcie na wyeksponowanie zasługuje intrygująca mandragora, której historię przytacza Stary Testament. Oto ona. Jakub, syn Izaaka, miał dwie żony - siostry; starszą mniej urodziwą Leę z którą miał syna Rubena i śliczną, młodą, niestety bezpłodną Rachelę; jej przypadłość u Izraelitów uważano za karę Bożą i hańbę. Kiedyś Ruben znalazł kilka sztuk mandragory. Oddał je matce. Po początkowym odrzuceniu prośby Racheli o roślinę do siostry mandragora znalazła się w rękach bezpłodnej piękności. Jahwe miał więc w efekcie nagrodzić śliczną Mezopotamkę potomstwem. Historyczne zapisy pochodzące z Bliskiego Wschodu, Grecji, Francji, Hiszpanii stanowią, że mandragora występowała pod dwiema postaciami - żeńską i męską. Rośliny z uwzględnieniem tego podziału były umieszczane w łożach gwarantując płodność obydwu płciom. Frapujące jest, iż w odniesieniu do form pozyskiwania ziół magia była stosowana jeszcze niedawno. Istnieje przepis z 1893 roku dotyczący pozyskiwania - zdaniem członka Cesarskiego Towarzystwa Lekarskiego w Wilnie - przez zbieraczy ziół magicznej mandragory. Należało wstać w piątek przed wschodem słońca, iść po roślinę z zatkanymi uszami i czarnym psem. Po odnalezieniu korzenia mandragory znalazca wyciągać go miał uczepiwszy wcześniej do… psiego ogona, zachęcając czworonoga mięsem do pracy.

Ślady wykorzystania ziół do celów leczniczych istnieją od około 5000 lat. Wszystkie znane nam cywilizacje starożytne wniosły wkład w rozwój ziołolecznictwa. Dotyczy to Bliskiego Wschodu z Sumerami, Egipcjanami, Babilończykami, Asyryjczykami, Europy z Grekami i Rzymianami i Dalekiego Wschodu z Chinami oraz Indiami. Najsłynniejszym dokumentem starożytności jest egipski 20 metrowy papirus - manuskrypt z ok. 1550 r. p.n.e. zawierający ok. 900 recept. Nie jest oczywistym dla wszystkich fakt, iż starożytni Grecy, uchodzący często za niekwestionowanych prekursorów w różnych dziedzinach kultury Zachodu swoją wiedzę czerpali niejednokrotnie z Egiptu, Babilonii czy Chin. Tak jest w przypadku ziołolecznictwa. W Grecji już w Vi IV wieku p.n.e. wyłonili się pierwsi lekarze świeccy. To najczęściej uczeni - filozofowie ze znajomością nauk przyrodniczych. Było ich wielu: Archimedes, Arystoteles, Pitagoras - zalecający stosowanie naturalnych środków leczniczych wespół z dietą i inni. Szczególną postacią wśród nich był ojciec medycyny, od którego imienia pochodzi składana do dzisiaj przez medyków przysięga - Hipokrates. Uczony ten w dziele „Corpus Hipocraticum” opisał 236 roślin uzdrawiających i 300 surowców. W starożytnej Grecji nastąpił tak znaczny rozwój terapii roślinami, że powstawały przetwórnie i składy ziół. Nazywano je „aphoteke”. W artykule o aromaterapii znajduje się, w nieco w innym kontekście, nazwisko ucznia Hipokratesa - Teofrasta z Eresos (371-288 p.n.e.), protoplasty współczesnej botaniki. Opisał on 450 gatunków roślin, w tym wiele leczniczych i spostrzegł, że poszczególne ich części różnią się smakiem i zapachem - czyli działaniem.

Rzymianie także przyczynili się do rozwoju ziołolecznictwa, chociaż nie wzbogacili naszej kultury we wszystkich dziedzinach równomiernie (muzyka). Lekarz Pliniusz Starszy zestawił aż 1000 roślin uzdrawiających w swej „Historii naturalnej w 37 księgach”. Opisał poszczególne gatunki, ich działanie wraz ze sposobami wykorzystywania. Nadworny medyk cesarzy - Galen zapisał się w historii medycyny naturalnej wprowadzeniem nowych postaci leków – naparów, odwarów, nalewek i mazideł. Formy te są stosowane w ziołolecznictwie do dzisiaj. Po upadku Rzymu (476 n.e.) nastąpiła epoka wciąż czekająca na należne miejsce w naszej świadomości. Średniowiecze. Szkoda że ten termin, w przeciwieństwie do Odrodzenia i Oświecenia jest pisany z dużej litery tylko na początku zdania. My pozwolimy sobie tutaj na uhonorowanie Średniowiecza pisząc jego nazwę wielką literą. Ta wspaniała epoka wniosła ogromny wkład w upowszechnienie ziołolecznictwa w Europie poprzez zakonników chrześcijańskich klasztorów. Mnisi, oprócz uprawiania w ogrodach przyklasztornych szeregu roślin leczniczych i leczenia mas, udostępniali ponadto swoją wiedzę wśród ludów objętych ich misjami.

Odkrycie Ameryki przez Kolumba (1492), czyli koniec Średniowiecza, powiększyło spektrum roślin leczniczych w Europie o nowe egzotyczne gatunki. Intensywne upowszechnianie wiedzy o terapii ziołami nastąpiło wraz z wynalezieniem druku. To tempo trwało aż do pojawienia się w połowie XIX wieku „ konkurencji” ziołolecznictwa – przemysłu chemicznego. Syntezującego i produkującego szereg nowych związków o działaniu leczniczym.

Dzisiaj lobby farmaceutyczne potrafi „przestawiać góry”... Na szczęście, w ostatnich latach obserwuje się masowy powrót do leków naturalnych.

Ziołolecznictwo Polsce
U nas tak jak w innych regionach Europy, leczono ziołami od najstarszych czasów. Na terenie Biskupina - dumy Polaków - znaleziono (ok. 350 r. p.n.e.) a więc nieco wcześniej , aniżeli Teofrast z Eresos napisał słynne dzieło (ok. 330 r. p.n.e.) - używane do dzisiaj rośliny lekarskie, jak: kozłek lekarski, rdest ptasi, rzepik pospolity, dziewannę, jałowiec. I niekonieczne używane trucizny: psiankę i lulka czarnego. Dowody na rozkwit ziołolecznictwa w Polsce w Średniowieczu stanowią zapisy o działalności na tym polu przybyłych do nas mnichów: cystersów, benedyktynów i augustianów. Zakonnicy przywieźli ze sobą w celach leczniczych wiele śródziemnomorskich ziół wykorzystując je we wspomniany wcześniej sposób. Później, już w XV i XVII wieku do popularyzowania roślin leczniczych przyczyniają się znacząco ogrody królewskie i szlacheckie, do których trafiły m. in. ruta, szałwia, tymianek, hyzop.

Ziołolecznictwo skreślono z programów studiów medycznych w Polsce w 1924 roku.

Ziołolecznictwo dzisiaj
Obecnie zainteresowanie terapią roślinną w Polsce nieustannie wzrasta. Ta sztuka uzdrawiania ma tradycyjnie, podobnie jak w całej Europie, oparcie w ziołolecznictwie ludowym. Ziołolecznictwo w nowoczesnym rozumieniu - również przez wielu lekarzy - jest traktowane jako dopełnienie holistycznego - całościowego podejścia do organizmu ludzkiego. Jeżeli równowaga jest zakłócona - wpływa na ciało i psychikę. Cechą genialnie odróżniającą niektóre zioła od farmaceutyków jest pewna wewnętrzna, tajemnicza inteligencja(sic!), pozwalająca działać na nasz organizm pobudzająco lub hamująco. Imbir potrafi np. podnosić bądź obniżać ciśnienie krwi. Prawoślaz lekarski wzmacnia układ trawienny, odpornościowy potrafiąc również złagodzić dolegliwości żołądkowe. I tak dalej.

Poszczególne zioła, wg znanego botanika dr Jamesa Duka, zawierają setki aktywnych związków, które są zdolne do łączenia się, współdziałania w zależności od potrzeb. Silniej, aniżeli pojedynczy związek. Organizm wybiera niezbędne w danym czasie substancje, usuwając zbyteczne. Powstała niedawno nowa dziedzina badawcza fitofarmakologia już znalazła niezbędną procedurę potrzebną do obiektywnej oceny właściwości poszczególnych ziół. Według skuteczności grup czynnych związków chemicznych w danym surowcu zielarskim.

Na Dalekim Wschodzie (Chiny, Indie) istnieje ciągłość historyczna w holistycznym sposobie leczenia chorób, za priorytet uznającym skuteczne i trwałe usuwanie ich przyczyn a nie użyteczne likwidowanie objawów. Na Zachodzie pogląd harmonijnego traktowania zdrowia człowieka, zwłaszcza w odniesieniu do chorób przewlekłych w dużej mierze dzięki ziołolecznictwu - odzyskuje należną rangę.

ORIENT MASSAGE®
Piękno. Zdrowie. Harmonia.